Cover awArts 2014: TOP 30-21

30

Album został zaprojektowany, podobnie jak w przypadku czarno-czarnej płyty „Matka, Bóg, Syn” Waglewskiego, Emade i Fisza, przez tego ostatniego. Tym razem jednak Fisz nieśmiało użył koloru – cztery barwne plamy pojawiają się w miejscu głów postaci wyciętych z fotografii. Grafika ponownie okraszona jest stylem warsztatowym, ręcznie pisaną typografią, ogólnie zdaje się jeszcze pachnieć świeżą farbą. MK

29

To jedna z tych okładek, która zapewne w notowaniu znalazłaby się wyżej, gdybyśmy oceniali całą oprawę graficzną. Znakomicie łączy fotografie z jednolitymi graficznymi kształtami i prostą typografią, a do tego sprytnie wykorzystuje architekturę kopert na płyty winylowe. Za sam ten zabieg z chęcią ustawiłbym projekt Ali Lesiak na swojej półce z płytami.

28

Choć w sieci okładka wywołała kontrowersje prawie jak zeszłoroczny Sokół, chyba każdy, kto widział wydanie, potwierdzi, że „Gdzie wasze ciała porzucone” to kawał dobrej roboty. Nawet te porozrzucane litery – trend dla mnie niezrozumiały, jak kobiety i decyzje Rostowskiego, tu nabierają sensu. Inspiracją dla płyty i okładki była powieść Philipa Jose Farmera, w której autor pozwolił spotkać się wszystkim ludziom, którzy kiedykolwiek stąpali po ziemi; których osiągnięcia składają się na aktualny kształt świata. Książeczka zawiera portrety wpływowych postaci z przestrzeni wieków. Słuchacz, wybierając elementy tych, które wywarły na niego wpływ, może utworzyć swój własny portret.

27

Okulary z drewna widziałem, drewniany rower widziałem, nawet komputer z drewna widziałem. W końcu i na okładki musiała dotrzeć moda na słoje. Zobaczymy, czy rynek muzyczny przyjmie koncept Wilgi i wkrótce sklejka case wyprze jewel case i digipaki. Nagrali sami, wydali sami. I zrobili to po swojemu. Pełne DIY. No może prawie pełne, bo „Wilgę” w szuwarki zaplątała im Kasia Berent, zaś drewniane opakowanie stworzył Daniel Szlachtowski z Pracowni Leśna 6. Warto pooglądać również pozostałe prace, które wyszły z tej ręcznej introligatorni. Z pewnością Wilga ma jedną z najciekawiej wydanych okładek tego roku.

26

Mogli pójść na łatwiznę i zamieścić w ramie lustro, nawiązując przy okazji do pewnej wyjątkowo pięknej okładki Uriah Heep. Jednak od tego, co odbija się w lustrze (przynajmniej w tym moim), znacznie bardziej interesujące jest to, co może kryć się po drugiej stronie. Teraz nie trzeba nawet mieć na imię „Alicja”, żeby się przekonać. Wystarczy, wzorem stałych bywalców niebiesko-żółtych budek, wyjąć z portfela szczęśliwą jednogroszówkę. Okładka „Reversal” to zdrapka. Nie zdradzę, co można pod nią znaleźć, ale wariant jest niejeden.

25

To jedna z trzech okładek z tegorocznego konkursu, przy której majstrował Łukasz Paluch. Nervy są projektem niemieszczącym się w żadną szufladę. Chłopaki utrzymują, że ich muzyka jest dzika, szalona, wręcz cyrkowa. Stąd też w ilustracjach Marka Rybickiego nawiązanie do sowieckich plakatów cyrkowych. Wyobraźcie sobie więc, jak zaprojektowany klucz wizualny Nervów prezentuje się na plakatach koncertowych. Cyrk przyjechał!

24

Adresatami ilustracji Uli Palusińskiej często są dzieci, ale w tym przypadku dziki zwierz z wielgachną ludzką kończyną, niczym kulą u nogi (a raczej zamiast nogi), zapewne jest przeznaczoną dla nieco doroślejszych odbiorców metaforą marzeń ścierających się z prozą życia, o czym traktuje psychodeliczny album Bad Light District. Do tego Palusińska miała okazję dać solidny upust swojej słabości do czerni. MK

23

Propozycji na okładkę debiutu Pierogów było kilka. Ponoć pierwszy strzał okazał się kompletnym pudłem. Na szczęście powyższa propozycja w pełni usatysfakcjonowała zespół. Na jaskrawej okładce pojawiła się m.in. koza, czyli przedstawicielka gatunku, który według wokalistki Justyny jest przyszłością, a ona sama jest zdeklarowaną fanką krętorogich. MK

22

Nasz nadwiślański mistrz opakowywania znów zaznaczył swoją obecność na polskim rynku muzycznym. Macio Moretti, znany swoim rodzicom pod pseudonimem Maciej Moruś, a szerszej publiczności jako lider Mitch&Mitch, jest okładkowym wyjadaczem. Także w przypadku Pustek pokazał kunszt – grzbietowy album z pomocą autorskiej typografii i zdjęć Filipa Stylińskiego oplótł okładkami zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Zdynamizowanie wizerunku zaskoczyło – „Safari” przełamało czarno-białe tendencje poprzednich okładek Pustek, dzięki czemu od razu się czuje, że to już zupełnie inny zespół.

21

Trzech panów w dole (nie licząc psa i jednego pana na fajrancie). Zapał nietypowy dla polskiej ekipy budowlanej wskazywałby, że to mafia kopie dół na zwłoki, ale pozostałe ilustracje sugerują, że chodzi jednak o fundamenty. Czy to fundamenty postunijnego ładu nie będę zgadywał, cenię niejednoznaczność. Rysunek węglem nadrukowany na szarej tekturze jest dziełem Karoliny Pietrzyk, na co dzień tworzącej trochę bardziej syntetyczne formy. Gdzieś dwa miesiące temu jadowicie zielony plakat jej autorstwa, również dla Kurwsów przykuł moją uwagę na dobrych parę minut (a dzień był zimny i deszczowy). Skromne ilustracje uderzają z dużym impetem.