Nagrania z czarnej skrzynki

3 minuty czytania

Zapewne dotąd na dźwięk słów „nagrania z czarnej skrzynki” dostawaliście drgawek, a ręce same się garnęły do działania – czy to do szukania pilota czy też do zatykania sobie uszu. Tym razem macie okazję stworzyć bardziej pozytywne skojarzenia z tym terminem – „czarnej skrzynki” śląskiej grupy hipiersoniK słucha się zdecydowanie przyjemniej, a żeby wejść w jej posiadanie nie trzeba szczerzyć się do Rosjan.

Czarna skrzynka

3 minuty czytania

HipiersoniK to projekt dość eklektyczny, połączenie bezdusznej elektroniki i żywych instrumentów, znajdziecie tu i ambient, i jazz. Grupę tworzy trzech muzyków: Hip, Pierre i Sosna, co uzmysławia nam jak długo myśleli nad nazwą zespołu. „Czarna skrzynka” to debiut grupy, ale chłopcy zdążyli już załapać się m.in. na granie u boku Hawkwind, support Tricky’ego, a ostatnio okupowali scenę Alter Space na tegorocznym Openerze. W czasach gdy „gwiazda” daje koncert w Sali Kongresowej, po czym jedzie do Sochaczewa pośpiewać w Tesco przy promocji szamponów przeciwłupieżowych, jestem pełen uznania dla artystów szanujących siebie i swoją muzykę. Spójności jaka istnieje między klimatem utworów, tekstami, a wyglądem okładki hipiersoniK życzyłbym sobie u każdego artysty. Wszystkie dziewięć kawałków na tej płycie nawiązuje do kultury cyberpunk, a teksty są inspirowane prozą mistrzów science-fiction, z Philipem K. Dickiem na czele. Całą tę postfuturystyczną stylistykę zamyka opakowanie.

Marta Frank w swojej dizajnerskiej twórczości wspięła się na wyżyny recyklingu i płytę umieściła w… dyskietce 5,25 cala! Tak – te pożądane niegdyś magnetyczne krążki, których posiadanie oznaczało wyższy status społeczny, dziś triumfują jedynie na półkach zapalonych kolekcjonerów i polskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Kto nie pamięta tego dźwięku, gdy po włożeniu do stacji dyskietka syczała jakby ktoś wałkował żmiję, a chwilę potem nic już nie było ważne, bo przeskakiwaliśmy przez gilotynę w Prince of Persia?

Pomysł bardzo mi się podoba. Marcie wyraźnie nie wystarcza sama projektowa poprawność, zaczyna szukać głębszej misji w swoich projektach. Dyskietka została opatrzona naklejkami, których kolorystyka i wybrany krój pisma przywołują wizualnie wyobrażenia z lat 80-tych o cyfrowej przyszłości. Znam takich, którym łezka w oku zakręci się o całe sto osiemdziesiąt stopni.

Album prócz magnetycznego krążka oraz płyty właściwej nie zawiera nic więcej – to chyba pierwszy raz, gdy pomimo skromnej budowy pudełka moja mania posiadania została zaspokojona. Ta pełnowartościowa „czarna skrzynka” to kolejne zwycięstwo Mamami Studio w muzycznym dizajnie, a dla hipiersoniKów jego przewrotna nazwa z pewnością nie będzie miała nic wspólnego z katastrofą.

Twórcy