Okładka pierwszej płyty Pariasu była – jak to zwykle w przypadku Forina – ekstrawagancka, oryginalna i bezkompromisowa. Zamiast druku prawie całą warstwę graficzną stanowiły tłoczenia w papierze. Forin nie jest jednak typem dizajnera, który choć na pięć minut miałby spocząć na laurach. Zaczynał jako grafficiarz, później na poważnie zajął się usługami graficznymi, ale pewnego dnia, gdy zapytał siebie, czy projektowanie stron jest pomnikiem trwalszym niż ze spiżu, uznał, że o wiele bardziej wolałby w ostatniej swojej godzinie mieć przed oczami okładki muzyczne. Chociaż nie w głowie mi życzenia ostatnich godzin Forinowi, założę się, że na łożu śmierci przed oczyma przeleci mu komplet okładek do Parias Exclusive Edition 1/40.
To był dzień jak co dzień. Groh po raz kolejny przeglądał zbiory w magazynie JuNouMi Records, aż nagle spostrzegł osierocony, pozbawiony okładki winyl Pariasa. Traf chciał, że jego myśl o puszczeniu materiału w obieg zbiegła się z gestem wybrania numeru telefonu do Forina. Ten zaś wpadł na pomysł, by z tej okazji zebrać największą jak dotąd grupę ilustratorów i grafików pracujących nad jednym okładkowym projektem. 130 zgłoszeń, 14 wybrańców, 5 dni warsztatów, 12 ręcznie odbijanych na sicie grafik i 40 unikatowych egzemplarzy obwoluty, z których każda, wraz z płytą trafiła do ledwie czterdziestu szczęśliwych nabywców.
Musieli poradzić sobie w świecie tworzenia manualnego, szkicowania, rysunku odręcznego, sitodruku i innych niekomputerowych technik.
Forin szukał ludzi, którzy inspirując się nawzajem, mogliby stworzyć nową jakość: Większość z nich działa głównie na komputerze, tam też w większości przypadków powstają ich projekty, dzięki pracom nad tą okładką spotkali się z zupełnie nową materią. Musieli poradzić sobie w świecie tworzenia manualnego, szkicowania, rysunku odręcznego, sitodruku i innych niekomputerowych technik, tłumaczy mi Forin. Właśnie takie nietknięte cyfrową obróbką okładki urzekają autentyzmem i wyjątkowością.
Burza mózgów i cały proces twórczy odbył się w warszawskiej Pracowni Sitodruku V9, a materiały dostarczyła mieszcząca się obok Galeria Koloru. Całość miała charakter mocno rodzinnego układu, w którym każdy chce pomóc każdemu – uczestnicy zapałali do siebie tak wielką sympatią, że nie sposób zwątpić w nieprzypadkowość ich doboru. Jak wspomina Forin: Pierwszy dzień był mocno koncepcyjny, dużo rozmawialiśmy, poznawaliśmy się. Następnie każdy zaproponował swoje rozwiązanie i wspólnie wybraliśmy wersję do realizacji. W pracowni na Hożej 9 powstało 12 grafik na sicie, opakowanie płyty oraz zin opowiadający o całym projekcie.