Złoto ze szlachetnego plastiku

4 minuty czytania

Trudno ten duet o to posądzać, a jednak – Agnieszka Burcan i Paweł Radziszewski są obecni na naszym rynku muzycznym już od ponad 10 lat. Uczczenie okrągłych urodzin rozpoczęli w lutym ubiegłego roku, a skończyli koncertem w listopadzie. Długością świętowania zawstydzili samego Czesława Mozila, a miejscem zakończenia – amerykańskiego nastolatka (z tą różnicą, że w ich przypadku chodzi o warszawski klub muzyczny, a nie o zwykły, przydomowy basen).

Living In The iWorld

4 minuty czytania

Tym razem Plastic – zespół znany z elektroniki i swoich tanecznych, klubowych korzeni, lubujący się w analogowych brzmieniach rodem z lat 80. – zdecydował się również na klimaty muzyki filmowej, dłużące się utwory pełne patosu i romantyzmu podsycanego tęsknotą. Na okładce ich nowego albumu widnieje wielka złota tabletka Panaceum – leku na wszelkie dolegliwości tego świata – niefortunnie posądzana przez niektórych o bycie czopkiem. To złoty środek, do którego szukania zespół zachęca przez cały czas trwania tego albumu. Living in the iWorld to nie tyle krytyka życia według filozofii nadgryzionego jabłka z Cupertino, ile wezwanie do refleksji nad naszym uzależnieniem od przedmiotów codziennego użytku.

Łatwo odnieść wrażenie, że w pierwszej kolejności album adresowany jest do dziewczyn zrośniętych ze swoim telefonem i do facetów, którzy wymiary swoich kobiet podają w pikselach. Mimo wszystko każdy z nas w jakimś stopniu uzależnia swoje życie od elektroniki i warto się zastanowić nad tym, czy w ogóle jeszcze potrafimy wzniecić ogień bez użycia aplikacji mobilnej.

Agata Kus, której zespół powierzył stworzenie nie tylko szaty graficznej, lecz także całego fermentu wokół premiery swojej trzeciej płyty, do zrobienia wystawy związanej z nowym krążkiem wynajęła jedną z największych i najczęściej odwiedzanych przestrzeni wystawienniczych na całym świecie – Internet. Jak wspomina sama autorka, wystawa jest odpowiedzią na artystyczny przekaz związany z okładką Greetings from the Gutter Dave’a Stewarta (1994) i teledyskiem do kawałka Heart of Stone. Niektóre prace nawiązują również do twórczości Mariny Abramowić i Michelangela Pistoletta.

Szata graficzna albumu to odwzorowanie strony internetowej zespołu, czyli tak naprawdę jednej długiej ściany, na której zaprezentowana jest wspomniana wystawa. Może sama okładka nie wydaje się spektakularna – ale jako część całości broni się doskonale. W całej publikacji Kus umiejętnie wykorzystuje siłę bieli galeryjnych ścian.

Mimo że pikselowy krój pisma stylistycznie nieco odstaje od reszty, tworzy ciekawy kontrast z odręczną typografią. To kolejne nawiązanie do wojny światów online i offline – na wypadek gdybyśmy zapomnieli, że pisać można nie tylko za pomocą kciuka.

Nieco smutne, że płyta została uwięziona w plastikowym pudełku: zupełnie tak jakbyśmy musieli oglądać tę wystawę przez szybę, z ulicy. Jak to kiedyś słusznie zauważył Forin: „digipacki wymyślił ktoś, kto kocha muzykę”. Zwłaszcza w przypadku takiego pomysłu na szatę graficzną – papierowe pudełko sprawdziłoby się zdecydowanie lepiej. Jednak wszelkie dyskusje na temat wyższości digipacka nad plastikowym case’em ucina niepodważalny argument, jakim jest nazwa zespołu.

Cenię otwartość Agnieszki i Pawła na sztuki wizualne, na eksperymentowanie ze swoim wizerunkiem, na synestetyczne dialogi ich muzyki ze sztukami pięknymi. Jako duet muzyczny dają godne naśladowania przyzwolenie na bycie tworzywem dla artysty. I nawet jeśli to tylko plastik, to z pewnością szlachetny.

Twórcy