Cover awArts 2020: Najlepsza oprawa graficzna

Hasłem przewodnim ósmej edycji Cover awArts jest „Uncover the story”. Jak łatwiej zajrzeć pod „maskę” okładki, niż otwierając pudełko? Front to tylko zapowiedź historii. Format wydania, wybór faktur i materiałów, specjalne zabiegi poligraficzne, to to co sprawia, że oprawa robi wrażenie.

Przed wami najlepsze oprawy  płyt 2020 roku. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co o zwycięskich projektach sądzą nasi jurorzy, zapraszamy do nagrania z internetowej gali – pierwszej w historii plebiscytu!

10

Projekt oprawy „ARKanoid” utrzymany jest w komiksowej stylistyce. Projektantowi zależało na połączeniu oldschoolu (lat 90.) z newschoolem (współczesnością), co koresponduje z warstwą muzyczną. Krój pisma bezpośrednio odnosi się do tytułu albumu, stylizowany jest na rozpikselowane fonty ze starych gier komputerowych. W booklecie znalazło się
12 symbolicznych ilustracji mniej lub bardziej nawiązujących do tekstów utworów. W ich tle powtarza się motyw wyładowań elektrycznych jako ornament dopełniający całości. Autor posłużył się izometrycznym sposobem rysowania, co ma dać wrażenie trójwymiarowości.

posłuchaj

9

Komorebi (木洩れ日) to japońskie słowo na rozproszone światło słoneczne, które przedziera się przez korony drzew. Daniel razem z Mają zdecydowali się na najmniej oczywisty wybór w kontekście tytułu albumu, bowiem bardzo łatwo było tu wpaść w zbytnią dosłowność. Album opowiada o walce natury z tym, co zostało jej odebrane przez ludzi, dlatego zderzenie światła z betonem i drewnem zamiast drzew, wydało się im o wiele ciekawsze, niż typowy, piękny obraz, który może kojarzyć się z tym hasłem. Okładka pozostawia w ten sposób znacznie więcej miejsca do interpretacji. OBI, czyli specjalny element poligrafii, jest ukłonem w stronę japońskiego tytułu albumu.

posłuchaj

8

Na najnowszym albumie pochodząca z Iranu artystka eksploruje temat samoakceptacji i poznania siebie w relacji do niekoniecznie sprzyjającego otoczenia. Fotografie do tych poszukiwań są bezpośrednim nawiązaniem. Odpowiada za nie Tré Koch – fotograf modowy działający w Londynie. Mocna sesja łączący brutalność i liryczną zmysłowość, trudno oderwać wzrok od okładkowego portretu. Oszczędna oprawa graficzna to dzieło Filipa Popika, który przygotował też wizuale do muzyki.

posłuchaj

7

„GNIEW” O.S.T.R.-a wydany został w kilku efektownych wariantach, utrzymanych w eleganckiej czerni i opartych na symbolicznych fotografiach Pawła Fabjańskiego. Od standardowej jednopłytowej wersji „C”, przez dwupłytowe wydania limitowane, nawiązujace kształtem do poprzednich albumów rapera, po wersje filmowe (GNIEW to projekt multimedialny). Największe wrażenie robi jednak edycja 2LP na przezroczystym winylu ubranym w transparentną kopertę i gatefold – oczywiście również przezierny. Twórcy, nie bez dumy, przyznają, że to pierwszy taki projekt w Polsce. Zastosowanie niekonwencjonalnych materiałów wiązało się z różnymi zagrożeniami, które udało się wyeliminować poprzez stworzenie serii prototypów.

posłuchaj

6

Aby przenieść pomysł z okładki na limitowaną wersję płyty, którą fani mogli zamówić przed premierą, portret rodzinny autorzy umieścili (o ironio) w ramce na zdjęcie. Po wyjęciu „pleców” ramki – w środku mieści się klasyczne wydanie „Uśmiechu”, list od twórców oraz dodatkowe CD – z równie limitowaną zawartością. Backstage sesji zdjęciowej w formie video posłużył jako materiały do promocji płyty, a portrety członków okładkowej rodziny trafiły do bookletu.

posłuchaj

5

Wydanie oparte jest na grze przeciwieństw. Przyjazna i wręcz bajkowa typografia kontrastuje z brudnym i ciężkim obrazem, zostawiając pole do interpretacji tytułu płyty, który sam w sobie nacechowany jest skrajnościami. Całość została zamknięta kolorem pomarańczowym o rdzawym odcieniu, ciepłym choć niewygodnym. Znajdujące się wewnątrz wydania fotografie zestawiają Artura ze skalą hałd pod Katowicami, czyniąc go jedynie pinezką wbitą w krajobraz. 

posłuchaj

4

Biały Tunel owiany był aurą tajemniczości. Początkowo nieznany był skład projektu, ani nawet gatunek muzyczny. Projektanci zdecydowali się enigmatycznie przeprowadzić komunikację związaną z albumem. Postawili na szereg zagadek, które odbiorcy odkrywali krok po kroku, poznając nowe fakty dotyczące albumu. Klasyczną typografię zastąpili szeregiem kodów. Również w nazwie zespołu zamiast liter zastosowali cyfry i posługiwali się nimi w całej komunikacji. Wydanie, oprócz stickerów i plakatów, zawiera również tajny kod, który pozwala sparować się z innym nabywcą albumu. Dzięki temu, po wpisaniu go na stronie, obaj otrzymują dostęp do ukrytych treści albumu.

posłuchaj

3

Wydanie na wielu poziomach przewrotne, stworzone całkowicie na przekór trendom panującym na scenie… jak i konwenansom – jak często spotykacie się w rapie z zapisem nutowym? Niemniej, odrzucając gatunkowe klisze, trzeba stwierdzić, że najnowszy album Łony i Webbera to prawdziwy, pełnoprawny śpiewnik. Tworząc go autorom udało się uzyskać efekt książki-śpiewnika i połączyć go z formą wydawniczą albumu muzycznego. Okładka wydrukowana jest sitem na klasycznej płóciennej okładce. Front to czysty minimalizm zbudowany na jednym kroju pisma i jednym pantonie.

posłuchaj

2

Quebonafide i jego marketingowcy prowadzili grę z fanami przez długie miesiące, tworząc wizerunek que-informatyka i finalnie wysyłając jako preorder fałszywą wersję albumu. Kampania z rozmachem bez precedensu. Gdy w końcu odkryli karty, w materiałach pojawił się nowy język wizualny, zaimportowany z Kraju Kwitnącej Wiśni. Płyta, choć skierowana na rynek polski, wydana została w wersjach EU i JPN (standardową praktyką w Japonii jest oferowanie lepszych, bogatszych wydań, co ma zniechęcić Japończyków do ściągania tańszych płyt z zagranicy). Przez front pociągnięto szarfę nawiązującą do OBI, a preorder wysłano w kopercie podobnej do opakowań produkowanych w Azji dysków twardych. Jako dodatek w zestawie znalazły się jeszcze nasiona kwiatów – Kosmosu i Astra Chińskiego (podobno dobrane nieprzypadkowo). Samo opakowanie i płyta oczywiście w rządzącej w tym roku w rap-świecie transparentnej wersji.

posłuchaj

1

Najwięcej głosów naszego jury uzyskała oprawa daleka od efekciarstwa, przemyślana i spójna; wykorzystująca ograniczone środki, ale celowo i skutecznie. Do motywu podróży w głąb siebie nawiązuje wiele elementów, m. in. zawarta wewnątrz ecopacka imitacja lustra, w którym może „przejrzeć się” odbiorca. Oprócz oprawy graficznej samego albumu powstało sporo materiałów towarzyszących, w tym najważniejszy – animowany klip do utworu Various Arpist, który jest wizualnym rozwinięciem okładki i dopowiada historię do całości.

posłuchaj

Powiązane artykuły: